Proszę o minutę ciszy….

 

               Ksiądz Biskup Marian Zimałek mieszkał w Domu Długosza, obok Collegium Gostomianum, był
więc naszym sąsiadem. Widzieliśmy Go każdego dnia. Często pracował w ogrodzie, albo odpoczywał na ławeczce. Innym znów razem spacerował po uliczkach Starego Miasta, lub wprost, przez Rynek, udawał się na zajęcia do Seminarium Duchownego. Po drodze często zatrzymywał się, zamieniając „słówko”
z napotkanymi. On tu wszystkich znał, związany był przecież z Sandomierzem i ludźmi prawie siedem dziesięcioleci. Wszyscy też Jego znali i oczekiwali na te spotkania, na uśmiech, dobre słowo …

               Ludzie mu nie przeszkadzali, on szukał z nimi kontaktu, interesował się ich problemami, umiał doradzić, wesprzeć …

               I młodzież też mu nie przeszkadzała. On kochał młodych ludzi, patrzył z zadowoleniem na ich radosne twarze, rozmawiał …

               Zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, że odszedł najbardziej Sandomierski Ksiądz ze wszystkich Księży i najbardziej Sandomierski Biskup, ze wszystkich Biskupów …
Odeszła Nasza Ekscelencja, bo tak przecież poufale Go nazywaliśmy.

               Lgnęliśmy do Niego, chętnie przebywaliśmy w Jego bliskości, mając wrażenie, że wtedy mamy szansę stawać się lepszymi, a w kontaktach z Nim świat jawił nam się wartościowszy, piękniejszy …

               Modlił się z nami wiele razy. Razem świętowaliśmy Czterechsetlecie Collegium Gostomianum, święciliśmy salę gimnastyczną, tablice pamiątkowe … Należał do tych wychowanków, którzy utrzymywali ze szkołą stały kontakt i wiele razy dawał wyraz temu, że jest z niej bardzo dumny.

bp-zimalekZ kolegami, podczas Zjazdu Wychowanków w 2002 roku

 

              Przychodził do nas często; do nauczycieli, do młodzieży do mnie … Opowiadał, nad czym
aktualnie pracuje, co przeżywa, pytał co u nas, doradzał, pomagał, podtrzymywał na duchu, żartował … Mówił, że dobrze się u nas czuje i gdy w 2005 roku nadeszła  pięćdziesiąta  rocznica jego święceń kapłańskich i osiemnasta Sakry Biskupiej, jubileuszową Maszę Świętą odprawił w szkolnym oratorium.

               Był nam bliski. „Biegaliśmy” do Niego, by odetchnąć atmosferą Jego mieszkania, żeby porozmawiać, powiedzieć o naszych ważnych sprawach.

               Bliski był też osobiście mnie … Czułem w Nim prawdziwego przyjaciela. Ale też wiem, że tak jak ja, myślało i odczuwało wielu.

               Koleżanko, Kolego, Sandomierzaninie:

              – zmarł Mój i Twój Przyjaciel …

Zatrzymajmy się na chwilę. Uczcijmy pamięć Naszej Ekscelencji minutą ciszy.

js.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *