W niewoli
Dalszy ciąg tekstu Antoniego Ryszarda Sobczyka o wojennych losach kuzyna Stanisława.
Jakoś tak z początkiem 1940 roku do Wichtusi przyszła karta pocztowa z Niemiec. Był to specjalny druk w języku niemieckim, z polskim tłumaczeniem, który brzmiał tak:
– Jestem zdrowy, jestem w niewoli niemieckiej, jako jeniec czuję się dobrze.
Podpis własnoręczny – Stanisław
Nic więcej, ani żadnego adresu, ani nawet dodatkowej kropki. Nic!
Ale co tu narzekać. Była to bardzo ważna wiadomość, bo potwierdzała wcześniejsze doniesienia, że Stanisław żyje. Od tej pory jednak Wichtusia ciągle „labidziła”:
– No, ale jak odpisać, bo na pewno się umortwio o nos, jak mu posłać paczkę, bo może głodny tam chodzi bidulek?
Wichtusia bardzo przeżywała swoją bezradność nie mogąc nijak pomóc mężowi. Skąd mogła wiedzieć, że dopiero w obozach stałych -stalagach umożliwiano jeńcom wysyłanie do rodzin zawiadomień o dostaniu się do niewoli, że po pierwszym zawiadomieniu o pobycie w obozie, jeńcy mogli wysyłać kolejną korespondencję na przydzielonej kartce pocztowej. Poza tym w latach 1939 – 1940 lokalizacja obozów jenieckich stanowiła tajemnicę wojskową. Adres jeńca zawierał tylko rodzaj i numer obozu podany szyfrem, bez jego lokalizacji. Dopiero później jeńcy pisali na składanych drukach listowych /Faltbriefe/. Były one na białym kredowym papierze, aby zawsze pozostawał ślad przyborów piszących. Można było pisać tylko kopiowym ołówkiem, czytelnie i bez skrótów. Od czerwca 1940 roku do tych druków wprowadzono dodatkową część, przeznaczoną na odpowiedź, zawierającą 21 linii, na których należało zamieścić treść.
Taki właśnie „Faltbrief” doszedł na adres Wichtusi letnią porą 1940 roku, w którym Stanisław między innymi donosił:
– Zdrowy jestem, chodze do roboty, modle sie, troche schudłem. Do paczki wsadźcie chleb, mydło
i sweter, bo tamtej zimy byłem bez płaszcza.
Na drugiej części „Faltbriefu” odpisali mu mniej więcej tak:
– Dzięki Bogu som my wszyscy zdrowi, dzieci sie dobrze chowajo i som usłuchane, z gospodarkom se radzimy i kobyła sie oźribiła. Modlimy sie o twoje zdrowie i powrót.
Korespondencja jeniecka podlegała cenzurze. „Faltbriefy” z informacją o racjach żywnościowych konfiskowano, a jeńców pociągano do odpowiedzialności. Stanisław, zdając sobie z tego sprawę, pisał „ważąc słowa”, ale i tak rodzina „pomiarkówała sie”, że nie jest mu tam lekko. Wyrychtowali mu więc pierwszą paczkę. Wsadzili bochenek świeżo upieczonego czarnego chleba z żarnowej mąki, dwie kostki mydła zwanego „powszechnym”, spłachetek słoniny solonej, a wszystko to dokładnie pookręcali
w płócienne szmatki, słoninę dodatkowo w pergamin. Dołożyli jeszcze parę główek czosnku i cebuli. Na wierzch zapakowali gruby wełniany sweter i nadali paczkę na poczcie w Jędrzejowie.
Nie było mu tam lekko, oj nie było. W obozach jenieckich szeregowcy i podoficerowie mieli obowiązek pracy, za którą przysługiwała im zapłata. Należność wypłacano im tylko w „lagermarkach”, pieniądzach przeznaczonych wyłącznie do obrotu w obozie. Jeńcy pracowali w majątkach ziemskich, przy budowie dróg i autostrad, zmuszani byli do najcięższych prac melioracyjnych i w kopalniach węgla. Racje żywnościowe były niewielkie: bochenek chleba na kilku, kawałek margaryny, pół litra rozwodnionej zupy
i kawa. Szerzyły się choroby zakaźne, w tym przede wszystkim dyzenteria czyli czerwonka, ostra choroba zakaźna jelit. Z niedostatku mydła, bieżącej wody i detergentów szerzyła się wszawica i wszelkiego rodzaju robactwo.
W 1940 roku Niemcy rozwinęli akcję, polegającą na zmuszaniu jeńców wojennych do przechodzenia na status robotników cywilnych. Wobec zwlekających z decyzją podejmowali drastyczne środki przymusu: głód, szykany i terror. Najbardziej opornych kwalifikowano jako podżegaczy
i umieszczano w obozach karnych. W takich warunkach złamanie oporu jeńca było jedynie kwestią czasu.
Stanisław otrzymał pierwszą paczkę i co najważniejsze, nieokradzioną. Sweter, słoninę, dwie cebule i główkę czosnku natychmiast wymienił na buty, bo już chodził do roboty w drewniakach obitych brezentem. Papierosy kupione w kantynie obozowej, za ciężko zarobione „lagermarki”, już wcześniej wymienił na margarynę i właśnie brezent do drewniaków. Chleb też się jakoś szybko „rozprowadził”. Został w końcu tylko ze skibą chleba, kostką mydła, margaryną wymienioną za cebule i z resztą czosnku, ale w butach i wśród „zobowiązanych” towarzyszy niedoli.
Do połowy 1940 roku przebywali tam jedynie żołnierze polscy, później zaczęto przywozić żołnierzy alianckich, a od lata 1941 roku rosyjskich. Sytuacja bytowa w stalagu pogarszała się z dnia na dzień. Pośród jeńców dochodziło do przypadków „zmuzułmanienia”, udokumentowanej po wojnie choroby obozowej, polegającej na ogólnym osłabieniu, zobojętnieniu psychicznym, powolnym zanikiem procesów życiowych spowodowanym zagłodzeniem i wyniszczeniem organizmu ciężką pracą fizyczną,
a w końcu wygasaniem zainteresowania otoczeniem i własnym losem.
Stanisław zawsze był szczupły, a teraz jeszcze bardzo wychudł. Mimo, że był przywykły do ciężkiej pracy fizycznej i odporny na niedostatek, żył jedynie siłą woli przetrwania wynikającą z upartości chłopskiego charakteru. Często też modlił się żarliwie. Gdy zauważył, że słabnie i zaczynają mu drżeć kończyny
podjął decyzję:
-podpisał listę, zrzekając się statusu jeńca wojennego, stając się w ten sposób robotnikiem przymusowym Rzeszy. W urzędzie pracy otrzymał „arbeitskarte” i skierowanie do pracodawcy.
Dane z akt osobowych obozu w Łambinowicach /Lamsdorf/
Jeniec |
przeżył |
Data wzięcia do niewoli |
1939-09 |
Okoliczności wzięcia do niewoli |
KAMPANIA WRZEŚNIOWA |
Miejsce / miejsca osadzenia |
STALAG VIIIB LAMSDORF |
Miejsce zwolnienia |
STALAG VIIIB |
Data zwolnienia |
1941-12-31 |
Robotnik przymusowy |
przeżył |
Miejsce pracy przymusowej |
FREIANT-BRETTENTAL,LANO KR.EMMENDINGEN |
Data rozpoczęcia pracy przymusowej |
1942-01-01 |
Pracodawca / rodzaj wykonywanej pracy |
ADOLF HARS |
Data zakończenia pracy przymusowej |
1945-05-09 |
Kiedy Stanisław zjawił się w miejscu wyznaczonej pracy, ważył około 45 kilogramów i ponad miesiąc trwała odbudowa jego procesów życiowych przez wyrozumiałą i dobrotliwą, starszą już frau Hars.
Po powrocie do Polski Stanisław często wspominał Harsów:
– Niemcy to oni byli, ale ludzie z nich dobrzy.
Żory 15 maj 2010 Antoni Ryszard Sobczyk