Kryzys władzy
Jedna z teorii głosi, że państwo powstało dla zapewnienia dominacji panujących nad poddanymi. Jednakże zadania większości współczesnych ustrojów są zupełnie inne. Państwo powinno być tak urządzone, aby zapewnić obywatelom bezpieczne życie, a przedstawiciele wybrani do sprawowania władzy, winni charakteryzować się umiejętnością myślenia kategoriami dobra wspólnego.
Uznaje się, że na obecnym etapie rozwoju najodpowiedniejszym jest państwo demokratyczne, oparte na władzy ogółu obywateli, posiadające wiele zalet, ale też nie jest pozbawione wad. Winston Churchill wypowiedział bardzo charakterystyczne i często przywoływane zdanie, że „demokracja jest najgorszą z form rządów, ale nic lepszego nie wymyślono”.
III RP funkcjonuje w oparciu o Konstytucję z 2 kwietnia 1997 roku. Stworzyliśmy ustawę zasadniczą nie dość precyzyjną, jak na polskie potrzeby i na jej podstawie ukształtowaliśmy państwo,
w którym, moim zdaniem, jest za dużo instytucji sprawujących władzę i za dużo ludzi związanych z tymi instytucjami. Na dodatek ludzie ci są źle wybrani i zamiast służyć społeczeństwu „walczą” ze sobą i przez to wprowadzają zamęt. Jestem pewien, że nie potrzebny jest nam na przykład Sejm składający się aż
z 460 posłów. Także stuosobowy Senat w obecnym kształcie jest zbędny. Nic też dobrego nie można powiedzieć o olbrzymiej ilość radnych: w sejmikach wojewódzkich, radach powiatu i radach gmin Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że władzę ustawodawczą w Polsce stanowi łącznie prawie 47 tys. osób. Z kolei władza wykonawcza to przecież więcej niż drugie tyle.
„Ludzi władzy” jest za dużo, zajmują się sobą, nie mają czasu na służenie obywatelom, na porządkowanie kraju i doskonalenie jego ustroju, a przecież do tego są powołani.
Społeczeństwo nie nauczyło się dobrze wybierać. Przede wszystkim mało ludzi bierze udział
w głosowaniach, a głosują przeważnie nie na tych, którzy mogliby najwięcej zrobić dla ogółu, ale na członków rodzin, znajomych albo populistów. Prawdą jest też, że na wyniki wyborów w Polsce ciągle jeszcze duży wpływ mają historyczne podziały. Posłami, senatorami i radnymi zostają ludzie nieodpowiedni, czasem niepoważni, którzy nie wiedzą co to jest dobro wspólne i nie potrafią pracować na rzecz innych. Wychodzą często z założenia, że skoro „dorwali się do władzy”, to powinni wykorzystać tę sytuację dla siebie i to właściwie wyczerpuje całą ich energię.
Politycy lubią prezentować swoje poglądy w mediach. Jednak większość wypowiedzi świadczy nie o dbałości o państwo, ale pokazuje partyjniackie podejście do rzeczywistości.