Podkowa

 

           Jednym z najbardziej magicznych miejsc w Świętokrzyskiem jest Łysa Góra. Do dziś zachowały się tam pozostałości obiektu przedchrześcijańskiego kultu religijnego Słowian, prawdopodobnie z IX-X wieku, w postaci wału kamiennego o długości 1,5 km
i wysokości 2 metrów, z wejściem do wnętrza.

          Jest to też jedno z najstarszych miejsc chrześcijaństwa w Polsce. W/g legendy opactwo benedyktyńskie na Łysej Górze ufundował Bolesław Chrobry w 1006 roku.Obecnie znajduje się tu Bazylika pw. Trójcy Świętej i najstarsze polskie sanktuarium: – Relikwii Drzewa Krzyża Świętego.

          Nic dziwnego, że z tym wielowiekowym miejscem osadnictwa ludzkiego związanych jest wiele legend: o królach i książętach, walkach rycerzy, a także sabatach czarownic.

          Szczególnie ciekawą jest dla mnie legenda pt. Podkowa, zapisana przez Jerzego Stankiewicza, opublikowana min. w tygodniku „Gospodyni” nr 3 z 1989 roku, którą otrzymaliśmy od Koleżanki Grażyny Stasiak, znającej naszą rodzinną tradycję kowalską.

 Kasztanka

       Nasza „Kasztanka ze źrebakiem” /rok 1985/. Na obrazie zaprezentowana
jest również podkowa wykonana przez mojego Tatę. W/g rodzinnych obliczeń takimi
podkowami Tato podkuł około dziesięciu tysięcy kopyt końskich.

 

Oto legenda w/g Jerzego Stankiewicza.  

 

Działo się to w niewiele lat po przyjęciu chrześcijaństwa przez Mieszka I. Poganie – przeciwnicy nowej wiary, nagromadziwszy żywność i broń, założyli obóz na trudno dostępnej Łysej Górze. Na wałach kamiennych ustawili liczne straże. Płonęły ogniska, przy których warzyli strawę. W gontynie oddawali cześć starym bogom, a ufni w swe siły i niedostępność góry – bluźnili chrześcijańskiemu Bogu.

Dowiedział się o tym Bolesław Chrobry i wysłał swoich posłów z żądaniem przyjęcia wiary chrześcijańskiej, opuszczenia góry i uznania jego władzy i rozkazów. Ale wysłańcy Bolesława wrócili
z niczym; pogańscy rycerze odrzucili polecenia królewskie. Ruszył więc król ze swoją drużyną, aby zniszczyć ostatnią ostoję pogaństwa w Polsce.

Miało się ku zimie. Kilka dni wcześniej spadł śnieg z deszczem, a w nocy mróz chwycił i pokrył strome zbocza Łysej Góry gołoledzią. Na próżno wojowie starali się wjechać na górę. Na śliskich stokach padały zwierzęta i ludzie.

Poganie drwili głośno:
-Jeśli wasz bóg nie może wam pomóc dostać się na górę, to niech przynajmniej jeden z was przyjdzie tu, aby pojedynek stoczyć. Jeśli odniesie zwycięstwo – poddamy się wszyscy.

Młody Mszczój Jastrzębiec  przyjął wyzwanie, ale i on nie zdołał wdrapać się po lodzie na górę. Oblężenie przedłużyło się. Z obozu chrześcijan u podnóża góry kilkakrotnie próbowano dostać się na wierzchołek, ale bezskutecznie. Nie pomogło posypywanie stoków piaskiem – zaraz tworzyła się nowa warstwa lodu. Ze szczytu dobiegały urągania pewnych siebie pogan. Wśród wojów, którzy zostawili swoje rodziny
w ciepłych dworach i chatach, zaczęło szerzyć się niezadowolenie. Zima nie puszczała. W Słupi zabrakło już żywności. Wyprawiano się po nią aż po Opatów.

Rozgniewany Mszczój Jastrzębiec przemyśliwał nad fortelem umożliwiającym zdobycie góry. Snuł się skrajem puszczy, gdy usłyszał odgłos młota kowalskiego. Idąc za tym dźwiękiem, dotarł do kuźni obok pieców hutniczych – dymarek. Stary kowal, któremu zwierzył się z tego co go gnębi, po chwili zastanowienia znalazł radę. Wędrując za młodu po świecie, widział jak w dalekich krajach konie rycerskie podkuwano na zimę. Sprawnie zrobił podkowy i przybił do kopyt rumaka. Następnego ranka uradowany Jastrzębiec  – na oczach wszystkich – wjechał na oblodzoną górę. Spod kopyt tylko pryskały kawałki lody! Pokonał swego przeciwnika, ale poganie nie dotrzymali słowa; nie poddali się, nie otworzyli bram warowni. Wtedy Chrobry nakazał okolicznym kowalom podkuć konie całej drużynie, hojnie wynagradzając ich trud. Rycerze, którzy widzieli skuteczność podków, rwali się do walki.

Nocą ruszyli woje na Łysą Górę. Wdarli się na nią, pokonali pogan, wzięli w niewolę, a gontynę zburzyli. Bolesław Chrobry ufundował w tym miejscu klasztor i kościół. Od tego czasu w Polsce zaczęto podkuwać konie na zimę.

A Mszczuj Jastrzębiec, nazwany po tym zwycięstwie Podkową, przyjął ją za herb swojego rodu. Herb Jastrzębiec do dzisiejszego dnia widnieje w krużgankach łysogórskiego klasztoru.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *